Follow my blog with Bloglovin

środa, 27 maja 2015

Przyzwyczajenie do sukcesu


   Odciągam się na chwilę od Wieśka, żeby podjąć temat, który przyszedł mi do głowy w trakcie oglądania półfinałowego meczu Ligi Mistrzów; Real - Juventus, który zakończył się wynikiem 1:1, dającym awans ekipie z Turynu. I choć z pozoru może wydawać się, że chodzi tu tylko o piłkę nożną, cały mechanizm, opisany poniżej, można zastosować w wielu dziedzinach życia.


   Zaciekawiła mnie reakcja kibiców Realu po tym meczu. Co odczuwali? Niedosyt. Nie radość, że ich klubowi udało zajść sie tak daleko, lecz właśnie niedosyt. Bo mają świadomość, że triumf był blisko, jednak w decydującym momencie zabrakło determinacji, umiejętności lub zwykłego, sportowego szczęścia. 


   Warto jednak sprawdzić, co kryje się za tym niedosytem. Jest to przyzwyczajenie do sukcesu. Wielokrotne zwycięstwa w przeróżnych rozgrywkach, przyzwyczaiły kibiców, zarząd, wszystkich pracowników klubu do tego, że drużyna jest na absolutnym topie. Dlatego porażka na wczesnym etapie turnieju, traktowane jest w kategorii sensacji. Kiedy w sezonie 13/14, puchar Ligi Mistrzów podnosili gracze Realu Madryt, oczy całej piłkarskiej Europy, skierowane były na tą ekipę facetów, którzy w finale pokonali swojego odwiecznego rywala, Atletico Madryt. Przeciętny kibic będzie gratulował piłkarzom i sztabowi trenerskiemu, jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę, że rzecz jest bardziej złożona, niż mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka.


   Dlatego na konferencjach po meczowych i późniejszych prezentacjach, zarząd dziękuje wszystkim pracownikom klubu - począwszy od sprzątaczek, przez ochroniarzy do masażystów i członków sztabu szkoleniowego. Bo chcą zaznaczyć, że ten sukces jest ich wspólnym dziełem. Dają do zrozumienia, że powodzenie w pracy każdego pracownika, składa się na końcowy wynik. To świetny i bardzo efektywny pod względem motywacyjnym zabieg. Pracownik, który wie, że jego trud i wysiłek jest doceniany i zauważalny, pracuje o wiele bardziej wydajnie. Niby sprawa oczywista, ale w tym tkwi haczyk. Właśnie z tego powodu większość podobnych spraw nam umyka, bo traktujemy je jako oczywistość i dlatego ich nie zauważamy. Masz mózg ma zwyczaj przestawiać pewne czynności na tryb automatyczny. Dlatego nie skupiamy się każdego dnia na tym, jak zawiązać buty, bo palce znają już odpowiednią kolejność.


   Co możemy z tego wziąć dla siebie i jak wytworzyć w sobie takie przyzwyczajenie do sukcesu? Każdego dnia wypisuj na kartce rzeczy, które udało Ci się załatwić. Stresująca rozmowa, ważna sprawa w urzędzie, albo podejście do nieznajomej osoby i nawiązanie zwyczajnej rozmowy. Tobie te rzeczy mogą umykać, z prostego względu, że traktujesz je jako błahostki, jednak kiedy je zapiszesz i przeczytasz na głos, pokażesz swojemu mózgowi, że każdego dnia udaje Ci się odnosić małe sukcesy. To pozwoli Ci przyzwyczaić się do tego, że jeśli na horyzoncie pojawi się jakaś rzecz, zdarzenie lub osoba, którą będziesz widział w kategorii problemu, automatycznie założysz, że sobie poradzisz. Trudno przecenić znaczenie, jakie może mieć dla każdego z Nas takie nastawienie. 
Niech zapisywanie swoich powodzeń, stanie się Twoim nawykiem. Pozwól wytworzyć w sobie nawyk sukcesu. Pozornie drobna zmiana w swoim zachowaniu, może Ci przynieść wielkie zmiany. Pamiętaj o tym.




Trzymaj się, 
Konrad 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz