Follow my blog with Bloglovin

środa, 16 września 2015

Motywacyjny bełkot.

   Trzeci tydzień roku szkolnego, za dwa tygodnie inauguracja roku akademickiego, więc temat tego posta jest jak najbardziej na czasie.

   Motywacja - w ostatnich czasach bardzo popularny termin. Według jednej z definicji, oznacza ona gotowość do podjęcia działań, które z pewnych względów są dla Ciebie istotne.
   Po wpisaniu w Google zwrotu "Jak się motywować", mam ponad 500 tys. propozycji stron, które przynajmniej w teorii mogą mi pomóc. Ale tak naprawdę, wszystko to można o dupę potłuc, jeśli szukasz motywacji z niewłaściwych pobudek.
   Wyobraź sobie taką sytuację:

Widzisz tonącego człowieka. Z całych sił walczy o następny oddech. Wynik tej walki zadecyduje o jego życiu. W końcu ostatkiem sił, udaje mu się dopłynąć do brzegu. Powiedzenie, że był zmotywowany do tego, aby oddychać, byłoby groteskowym niedopowiedzeniem. Facet po prostu był cholernie zdeterminowany. Przeżył, bo nie odpuścił.




   Często bywa tak, że po obejrzeniu jakiegoś filmu, albo przeczytaniu artykułu, czujesz się zmotywowany, ten stan trwa jakiś czas, ale potem wszystko trafia szlag. Dlaczego tak jest?

Motywacja nie poskutkowała nie dlatego, że film był słaby, artykuł do dupy i w ogóle, ten gość, który to napisał, nie ogarnia tematu, a mądrzy się, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Nie poskutkowała dlatego, że za motywacją nie poszła deklaracja. Deklaracja to podjęcie zobowiązania. Że bez względu na okoliczności, zrobię to/osiągnę to/dotrę tam, bo jest to dla mnie sprawa najwyższej wagi.
   Zbyt wielu ludzi traktuje swoje cele w kategorii:
Fajnie by było, kiedyś to osiągnąć,
zamiast:
Mogę i potrafię, bo chcę tego, jak każdego kolejnego oddechu. 

    Podjęta decyzja, nie poparta działaniem, jest po prostu stwierdzeniem, które nie ma pokrycia w rzeczywistości. Tak, jakbyś chciał zjeść leżące przed Tobą na stole ciastko, od którego dzieli Cię tylko długość ramienia, ale nie chciałoby Ci się wyciągać po nie ręki. To jest właśnie ta różnica.
    Motywacja zawsze pochodzi z wewnątrz. Możesz obejrzeć setki godzin filmów z wystąpieniami najlepszych mówców motywacyjnych, które mogą chwilowo Cię zainspirować. Ale jeśli sam w sobie nie poczujesz tego impulsu, chęci do zmiany, to nic wielkiego z tego nie wyniknie. Większość ludzi, którzy odnieśli szeroko pojęty "Sukces", wspomina, że był w ich życiu moment przełomowy. Że poczuli coś, co nie pozwoliło im wieść takiego życia, jakie mieli obecnie. Dlatego tak ważna jest automotywacja. A jedną z najlepszych jej form, jest zadawanie samemu sobie odpowiednich pytań i SZCZERE odpowiedzi.

-Dlaczego warto to zrobić?
-Co mi da osiągnięcie danego celu?
-Dlaczego jest to dla mnie ważne?
-Po co to robię?

    Samego siebie nie oszukasz. Z resztą, nawet nie warto, a uciekanie od odpowiedzialności nie ma sensu, bo i tak kiedyś trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z własnym strachem.
   Można przeżyć całe życie tak, jak gdyby było się na wakacjach, odpuszczając sobie swoje cele.


Pytanie tylko, czy warto?



To, co napisałem wyżej, wcale nie musi Ci odpowiadać. Jeśli w jakiś sposób Ci to pomogło, to świetnie, ogromnie mnie to cieszy, a jeśli nie, to szukaj dalej. Odpowiedź na Twoje pytanie na pewno gdzieś jest ;).


Trzymaj się,
Konrad

 

poniedziałek, 14 września 2015

Małpi rozum

Dlaczego facet, widząc piękną kobietę dostaje małpiego rozumu?



*"Badanie pokazuje, że spędzenie choćby kilku minut w towarzystwie pięknej kobiety obniża poziom wykonania testów sprawdzających funkcjonowanie mózgu. Rozmówcy ślicznotek radzą sobie w testach znacznie gorzej od rozmówców osób nie postrzeganych przez nich jako atrakcyjne. Autorzy badania opublikowanego w "Journal of Experimental and Social Psychology" uważają, że powodem takiej zależności może być to, że panowie w towarzystwie piękności zużywają tyle zasobów poznawczych w celu zaimponowania jej, że nie pozostaje im wiele do innych zadań.
Taka zależność działa podczas flirtów w miejscu pracy, ma też wpływ na wyniki egzaminów w koedukacyjnych placówkach.
Co ważne, kobiety nie tracą analogicznie głowy podczas rozmowy z przystojniakami. Prawdopodobnie dlatego, że to płeć brzydka jest w większym stopniu zaprogramowana przez ewolucje do myślenia o rozpowszechnieniu swoich genów.
Do takich wniosków doszli psychologowie z holenderskiego Radboud University. Inspiracją do takiego badania stało się doświadczenie jednego z badaczy, gdy podczas rozmowy z nieznaną mu pięknością nie był w stanie odpowiedzieć jej na pytanie... o własny adres.
By stwierdzić, czy również innych mężczyzn dotyczy podobna zależność, psychologowie przebadali 40 studentów płci męskiej. Badani rozwiązali test badający pamięć po czym spędzili siedem minut na pogawędkach z pomocnikami eksperymentatorów płci obojga. Następnie mieli powtórzyć test. Okazało się, że panowie, którzy w czasie pogawędki usiłowali zaimponować swojej rozmówczyni, byli powolniejsi I mniej trafni podczas testu. Im bardziej podobała im się kobieta, tym niższy osiągali wynik punktowy."

    I jak to zwykle bywa, przy tego typu badaniach, jedni powiedzą "Hmm faktycznie, coś w tym jest" a drudzy "Co za pierdoły". I o ile nie mam zamiaru nikogo przekonywać do swojego zdania, to jednak proponowałbym nie wyrzucać całej tej teorii do kosza. 


    
    Bo któż z Nas, facetów, choć raz w życiu nie zrobił z siebie debila, żeby ściągnąć na siebie uwagę tej nieziemsko pięknej istoty, która pojawiła się w polu widzenia. I jeśli nawet To Cię nie przekonuje, to przypomnij sobie czasy podstawówki, kiedy najlepszym sposobem na podryw było pociągnięcie za włosy, szturchnięcie albo zabranie gumki do mazania. A potem przychodziło to zdziwienie, kiedy obiekt Twoich zainteresowań oscentacyjnie pukał się w czoło i obracał do Ciebie plecami, a Ty nie kryłeś zdziwienia, bo przecież "To było takie zabawne i ona powinna zwrócić na mnie uwagę". I nawet nie trzeba robić specjalnych badań, żeby to potwierdzić, bo większość z Nas, zna to wszystko z własnego doświadczenia. Ja też tak robiłem. Wtedy wydawało mi się to strzałem w dziesiątkę, a później drapałem się w głowę, zastanawiając się, co zrobiłem nie tak.   
    Później faceci dorastają, kształtują swoją osobowość, zmieniają światopogląd, zaczynają inaczej niż dotychczas patrzeć na różne sprawy. Ale co z tego, skoro wystarczy tylko jedno spojrzenie i delikatne uniesienie kącików warg, żeby z trybu:

"Jestem rozsądnym gościem" 

przejść na:

"HEUHHUEUEHHEUHUE"

Nasza cywilizacja ogromnie się rozwinęła. W samym tylko XX wieku dokonaliśmy ogromnego skoku technologicznego. W zasadzie codziennie jesteśmy zaskakiwani przeróżnymi nowinkami z dziedziny nauki, techniki i medycyny. Ale w temacie kontaktów z kobietami nie zaszliśmy daleko. Zmieniają się oczywiście detale, ale proces pojmowania tych relacji przebiega bardzo powoli. Mimo wszystko jednak, skoro przez te wszystkie lata, gatunek Homo Sapiens nadal ma się dobrze, to być może, wrodzona skłonność do głupot przy kobietach nie jest taka zła? 
   


  Co ciekawe, u kobiet podobna zależność nie występuje. To znaczy, ich rozmówca nie ma bezpośredniego wpływu na sprawność ich mózgów. W sumie to nic dziwnego. Ktoś musi tego Świata pilnować.




Niniejszy tekst należy traktować z przymrużeniem oka :)


*Źródło