Follow my blog with Bloglovin

środa, 25 listopada 2015

Rób to, co lubisz

Siemaneczko!

Dziś spojrzałem w statystyki Google Analytics i okazało się, że równo 8 miesięcy temu wpuściłem do sieci pierwszy post na ninejszym blogu. W miarę upływu czasu pojawiały się kolejne. Z mniejszą bądź większą regularnością. Przez ten okres "Nieco Inny" zaliczył niespełna 10 tysięcy odsłon. Nie wiem, czy to dużo czy mało, bo nigdy nie miałem okazji tego odnieść do jakiegokolwiek innego bloga. Ale jest w tym coś, co powoduje, że mimo woli uśmiecham się patrząc na te statystyki. Bo za każdą kreską na wykresie kryje się człowiek. I mimo tego, że większość osób zaraz po przeczytaniu kilku pierwszych zdań pomyślało sobie "Co za brednie, spadam stąd", to pewnie istnieje jakaś grupa osób, które zadały sobie tyle trudu, żeby doczytać moje wypociny do końca i jeszcze je skomentować, za co z całego serca dziękuję. 





  W ogóle, publiczne udostępnianie pewnych swoich przemyśleń i luźnych wniosków na temat otaczającej rzeczywistości może powodować pewien dyskomfort, który wiąże się z tym, że wystawiasz się na ocenę innych. Też się z tym liczyłem. Zastanawiałem się nawet co będzie, kiedy ktoś wyśmieje to, co piszę. I doszedłem do wniosku, że w sumie to nic wielkiego się nie stanie. Przecież nie jest tak, że każdy musi myśleć tak jak ja, a różnice zdań tak naprawdę powodują, że możemy się rozwinąć, otworzyć na inny punkt widzenia. A kto wie, może wcale nie miałem racji, pisząc w ten sposób i to dobrze, że ktoś zwrócił mi na to uwagę. Krytykę też trzeba umieć przyjąć, o ile jest dobrze wyrażona. Generalnie wniosek z tego całego biadolenia jest jeden:


Rób to, co lubisz robić, to w większości przypadków nie jest takie trudne.


Nie chcę zabrzmieć pseudo-motywacyjnie, bo sam nie lubię, kiedy ktoś zwraca się do mnie w takim tonie, ale chociaż spróbuj. Ja robię to od kilku miesięcy. Domyślam się, że nie wszyscy mają marzenia, których realizacja rozbija się o zarejestrowanie nazwy bloga w internetach, ale mimo wszystko, polecam spróbować. Bo nawet tak prosta czynność jak wymyślenie nazwy, wklepanie jej jako tytuł strony i kliknięcie AKCEPTUJ, może okazać się bardzo trudna.  Lubisz robić zdjęcia? Bierz aparat i cykaj fotki. Chcesz grać w piłkę to bierz buty i idź na trening lokalnego klubu. Chciałbyś mieć większe mięśnie, ale wokół nie ma siłowni? Trenuj w domu pod obciążeniem własnego ciała. W internecie jest mnóstwo przykładów takich treningów. 
W ogóle internet daje obecnie tak wielkie możliwości, że ciężko to ogarnąć, ale mimo to większość ludzi wykorzystuje go do oglądania filmików kotów na YT (Koty są zajebiste). Najbardziej przeszkadzają w tym obawy:

"Co będzie, jak nikomu się nie spodoba?"
"Co będzie, jak mnie wyśmieją?"
"Co będzie, jak..?"

... i tak dalej.


Większość ludzi ma złoty medal w wymyślaniu wymówek. Serio, to jest tak powszechne, że aż dziwne, że nie zorganizowano do tej pory żadnych zawodów w wymyślaniu wymówek na czas.
A prawda jest taka, że czego byś nie zrobił/a i tak nie zadowolisz wszystkich ludzi. ZAWSZE znajdzie się ktoś, komu się to nie spodoba, ZAWSZE będzie ktoś, kto może Cię wyśmiać. Ale czy to jest naprawdę aż tak ważne? Czy ważniejszy jest ktoś, kto śmieje się z Twojej pasji, czy własne szczęście i samorealizacja? Pytanie oczywiście jest retoryczne, ale i tak warte do rozkminy. 

Sam przez to przechodziłem i w zasadzie, od czasu do czasu nachodzi mnie to pytanie, a odpowiedź jest zawsze taka sama. Robię to, bo sprawia mi to frajdę. A to, czy ktoś to wyśmieje, lub odwróci się ode mnie schodzi na dalszy plan, bo wolę mieć kilku wiernych kumpli, niż całą zgraję chorągiewek.
I takiego podejścia życzę każdemu. Czasami warto wziąć rozbieg i skoczyć.



Z fartem,
Pjona!


3 komentarze:

  1. Pozwolę sobie wrzucić cytat pasujący do tematu:
    "A jak wyjdzie śmiesznie? Ludzie się pośmieją i koniec. Wielkość nie boi się śmieszności" ~T. Różewicz
    Mam nadzieję, że to również zmotywuje Cię do dalszego pisania. Piona! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Konrad martwię się, jeśli nie przestaniesz będziemy musieli rozpocząć leczenie farmakologiczne.
    Pozdrawiam oddany przyjaciel Konrad Mroczek.

    OdpowiedzUsuń