Follow my blog with Bloglovin

poniedziałek, 4 stycznia 2016

W tym roku będę:

Okres noworoczny, to taki przyjemny czas, w którym większość ludzi obiecuje sobie różne rzeczy. 




Postanawiają że nie będą palić, będą się zdrowo odżywiać, chodzić na siłownię, więcej czytać, "rozwijać się", udzielać się społecznie, pomagać innym, więcej zarabiać, uczyć się nowych rzeczy. Ogólnie sielanka. U olbrzymiej grupy ludzi ten poziom entuzjazmu utrzymuje się przez tydzień, miesiąc, maksymalnie dwa. 




A potem? Najczęściej, kiedy nie widać efektów, lub są one mizerne, zwyczajnie się tego odechciewa. Przecież zawsze znajdzie się jakaś wymówka. A to za zimno na bieganie, a to jestem zmęczony po pracy. Albo jeden z najlepszych:

"Od jutra".

 Jutro przychodzi i jest takie samo jak "wczoraj".  Następnie przychodzi kolejne "jutro" i w jakiś dziwny sposób, znów wygląda tak samo jak "wczoraj". Mija cały rok i gdzieś tak pod koniec grudnia, kiedy przychodzi czas podsumowań ostatnich miesięcy przychodzi myśl:


"Nic się nie dzieje w moim życiu, czas to zmienić. Od nowego roku zaczynam od nowa". 
  
 Lata lecą, a życie przemija wciąż w tym samym tempie, ale wciąż nie tak, jakbyś tego chciał. A wyobraź sobie, jakby wyglądało, gdybyś dwa lata temu nie odpuścił. Może by się udało, może byłbyś świetnym maklerem giełdowym, dobrym informatykiem, wyglądał jak Hardkorowy Koksu. A tak, całe życie upływa na "próbowaniu". Próbujesz chwilę, a kiedy nie widać efektów, odpuszczasz. Za jakiś czas znów próbujesz i odpuszczasz. Wpadasz w ten rytm. Tymczasem nie da się być mistrzem w jakiejkolwiek dziedzinie, zrywając się od czasu do czasu, a potem rezygnując. Wiadomo, że nie zawsze jest kolorowo, nie zawsze się udaje. Takie jest życie. Nigdy nie jest się wyłącznie na fali wznoszącej. Ale to KONSEKWENCJA przynosi pozytywne rezultaty. Bez niej, nie da rady.




Drugim ciekawym zjawiskiem jest wstydzenie się swoich marzeń. Z jednej strony to dziwne, no bo jak można wstydzić się swoich pragnień. Tego, jakie życie chciałbyś wieść. Ale kiedy przed oczami ma się takiego stereotypowego Polaka, wiecie, faceta z wąsem, w sandałach z białymi skarpetkami, reklamówką z Lidla w ręce, biegnącego po towar z promocji, a w jego głowie myśli pokroju 

"Muszę dorwać te krewetki z promocji, bo to podobno takie dobre i się Grażynka ucieszy jak jej przyniosę takie egzotyczne jedzenie", to wstydzenie się swoich marzeń, nie jest tak do końca pozbawione sensu. Bo jeśli całe życie wpaja się ludziom ograniczające przekonania, a TY jako świadomy człowiek, nie zastanowisz się nad nimi, czy faktycznie to co mówią jest prawdą i przyjmiesz je na słowo, to sam zamykasz się w pudełku ograniczeń. I to nawet nie swoich, tylko ograniczeń INNYCH, które przyjąłeś za prawdę. Tymczasem weryfikacja ich mogłaby przynieść nieocenioną zmianę. Nie wstydź się swoich marzeń. Jeśli Ty nie masz wiary w ich realizację, to kto ma ją mieć? Tata, Mama? Znajomi? Bierz swoje własne życie w swoje łapy i zacznij być za nie odpowiedzialny.

I trzeci typ sytuacji, w których człowiek nic nie zmieni w życiu. Człowiek się nie zmieni, bo ma dobrze. Po prostu dobrze. Nie żyje może w luksusach, ale ma jakiś tam określony pułap, na którym jest i mimo tego, że gdyby coś zmienił, mógłby odnosić lepsze wyniki w jakiejś dziedzinie, to woli ten poziom, który ma. Maja dom, wystarcza mu na jedzenie, 15 letni samochód, psa, kota. Jest fajnie. Wstane se, zjem, pójde do roboty, wrócę, włączę telewizor, pooglądam jak dobrze mają inni, będę chciał tego co inni. I tak to leci. Dopiero w momencie, kiedy grunt zacznie palić się pod nogami, szukasz wyjścia z sytuacji i wtedy się spinasz. Doskonałym przykładem jest Halle Berry. Laureatka Oscara, najważniejszej aktorskiej nagrody. Mimo tego, że wygrała wybory Miss USA, jej marzeniem było aktorstwo. Do tego stopnia, że rzuciła dotychczasowe życie i sukcesy i chodziła na castingi. Doszło do tego, że przez brak ofert, przez jakiś czas była bezdomna. Wtedy wzięła się do roboty i została najlepiej opłacaną czarnoskórą aktorką w USA. Ona nie tylko CHCIAŁA, ale wierzyła w siebie i konsekwentnie działała w tym kierunku. Większość ludzi tylko chce. Ale nie dostaniesz tego, bo Ty tego chcesz. Musisz dać coś światu w zamian. Podejmujesz decyzję, idziesz za ciosem, robisz to wytrwale aż do efektu i tyle. I aż tyle. W Twoim własnym interesie, jest postawić siebie ponad wszystko. Bez egoizmu, bez cwaniactwa, ale z chęcią zmierzenia się ze wszystkimi przeciwnościami. Oczywiście, że nie wszyscy dadzą radę. Gdyby tak było, nie byłoby sensu pisania tego artykułu. Ale może warto spróbować?

Z fartem!
Konrad




A i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

2 komentarze: