Internet pełen jest haseł typu: "Możesz wszystko, wystarczy, że bardzo chcesz", "Zawsze i wszędzie możesz wszystko" itp. Od czasu, kiedy rozwój osobisty staje się coraz bardziej popularny, na każdym kroku możesz znaleźć posty podpisane wyżej wymienionymi zdaniami. W zasadzie, nie ma w tym nic złego, bo jeśli znajdzie się ktoś, kogo coś takiego zmotywuje do ruszenia dupy i wzięcia się do roboty, to spoko. Ale w większości przypadków odbywa się to tak:
Widzisz motywujący obrazek - uśmiechasz się - czujesz przypływ chęci do pracy - przewijasz Facebooka dalej
I to jest tyle. Słabo jak na człowieka, który "może wszystko".
Z motywacją jest tak, że jeśli nie idzie ona od wewnątrz człowieka, to ta zewnętrzna jest na ogół nieskuteczna. Przecież jak jesteś głodny, to nikt nie musi Cię motywować do tego, żebyś poszedł do kuchni i zrobił sobie kanapkę. To głód jest Twoją motywacją. Jak byłeś mały i uczyłeś się chodzić, nikt nie musiał motywować Cię do nauki chodzenia. Sam próbowałeś. Upadki, jakie się wtedy zdarzały, w ogóle nie były rozpatrywane w kategoriach "porażki", bo to był element samej nauki. A z resztą, dziecko w ogóle nie zna takiego zjawiska, dopóki nie stanie się świadome i rodzic go tego nie nauczy.
Aby motywacja z zewnątrz działała skutecznie, musisz na początku wykrzesać ją ze swojego wnętrza. Inaczej skończy się na tym, że gitara kupiona za pierwsze zarobione pieniądze wyląduje w szafie, bo nie możesz znaleźć motywacji do nauki gry. Nie znam Billa Gatesa osobiście, ale mam wrażenie, że jego nikt nie musiał motywować do stworzenia najpopularniejszego systemu operacyjnego na Świecie. Może się mylę, ale nie sądzę, żeby Mark Zuckerberg wstawał co rano, siadał przed komputerem i oglądał obrazki motywacyjne, które pomogły mu zbudować najpopularniejszy serwis społecznościowy na Ziemi. To wcale nie jest kwestia motywacji. Chcesz, to coś robisz. Tak jak z jedzeniem, chodzeniem, jazdą na rowerze. Motywacja z zewnątrz pomoże Ci przetrwać, kiedy złapiesz zadyszkę. Kiedy nie będziesz wiedział, co dalej. Ale nie w sytuacji, kiedy potrzebujesz zachęty do zrobienia czegoś ze swoim życiem. Nie w momencie, w którym chodzi o Twoje szczęście i satysfakcję z życia. Smutna prawda jest taka, że większość z nas, przeżyje swoje życie, nie realizując nawet 10% swoich marzeń. Dlaczego? Bo nigdy nie zostaniemy postawieni pod ścianą. Nie pojawi się sytuacja, w której trzeba będzie wziąć się z życiem za bary i grać o marzenia. Bo mamy za dobrze. Mamy gdzie spać, co jeść. Mamy smartfony, telewizję i internet. A w nim śmieszne koty i faile z rosyjskich dróg. I to wystarczy, żeby żyć przeciętnie.
Do zapamiętania jest jeszcze jedna drobna rzecz - nie, nie możesz wszystkiego. Nie da się w wieku 30 lat zostać piłkarzem, albo profesjonalną baletnicą, bo w tych zawodach w tym wieku myśli się raczej o emeryturze, niż rozpoczynaniu kariery. Zdaj sobie sprawę, że jest tyle rzeczy, na które nie masz wpływu, że nie jest możliwe, żebyś mógł być kimkolwiek sobie zamarzysz w danym momencie. Ale z danych, jakie zebrałem w trakcie swojego 24 letniego życia wynika jasno, że nie chodzi o to, by się dołować tym, że nie mamy takich warunków jak inni, ale żeby umiejętnie rozwijać te talenty i umiejętności, które już mamy. I na nich oprzeć swoje życie. Tak na chłopski rozum, wydaje mi się, że to o wiele zdrowsze i rozsądniejsze podejście do sprawy. I mimo tego, że Świat nigdy nie pozna Ciebie jako wybitnego piłkarza, ale może poznać jako uznanego trenera. Lub nauczycielkę baletu. Może się okazać, że wykonywanie tych zawodów, przyniesie Ci frajdę, jakiej w ogóle się nie spodziewałeś.
Więcej wiary w siebie, zaufaj Sobie, bo kto jak nie Ty ma to zrobić?
No hejka, co tam się z Tobą dzieje? Skąd to zwątpienie? Dlaczego chcesz teraz się poddać, tylko dlatego, że raz czy drugi Ci nie wyszło? To nie jest żaden powód. Musisz iść i walczyć. Osiągniesz cel. Prędzej czy później go osiągniesz, ale musisz iść do przodu, przeć, walczyć o swoje. Nie ważne, że wszystko dookoła jest przeciwko Tobie. Najważniejsze jest to, że masz tutaj wole zwycięstwa. To się liczy. Każdy może osiągnąć cel, nie ważne czy taki czy taki, ale trzeba iść i walczyć. To teraz masz trzy sekundy żeby się otrząsnąć, powiedzieć sobie "dobra basta", pięścią w stół, idę to przodu i osiągam swój cel. Pozdro.
OdpowiedzUsuńPozdro ;)
Usuń