Follow my blog with Bloglovin

środa, 27 lipca 2016

Technika

   Dookoła jest za dużo informacji. Snapchat, Facebook, Instagram, Whatsapp, hotspot Wifi na każdym kroku, smartfon przyrośnięty do łapy z coraz nowszym aplikacjami, które przykuwają wzrok do wyświetlacza. Oculus, Virtual Reality... Za dużo. No kurwa za dużo tego na raz do przetrawienia. Wstajesz rano, a smartfon, który leży przy łóżku od razu wita Cię świeżą porcją newsów z całego świata. Zanim zdążysz się wysrać, wiesz już, co stało się w Afryce, Ameryce Północnej i Australii. Przy okazji zdążysz obejrzeć kilka filmików ze śmiesznymi kotami. Nie musisz pytać znajomych, co robili wczoraj wieczorem, bo wystarczy, że obejrzysz ich My Story ze snapa. Nie pytasz, gdzie był na wakacjach, bo wystarczy, że sprawdzisz, co wrzucili na Instagrama. A w ostateczności, do rozmowy wystarczy Facebook. Czasami odnoszę wrażenie, że każda nowa aplikacja, służąca do porozumiewania się z ludźmi powinna na samym początku witać nas zdaniem:
                    Nasza aplikacja nie zastąpi prawdziwego spotkania ze znajomymi



  Technika tworzy dla Nas prawdziwe cuda, ale mam wrażenie, że nasza mentalność, nie nadąża za ich rozwojem. Uczymy się ich obsługi i fascynujemy się nimi do tego stopnia, że z czasem usiłujemy zastąpić nimi prawdziwe życie. A z czasem czujemy pustkę. Bo niby mamy 1000 znajomych na FB, kilkuset obserwujących na insta, ale wciąż czujemy brak. Brak kontaktu z drugim człowiekiem. Ludzie się po prostu gubią w całym tym hałasie.



   Nie mam nic przeciwko technice. Uważam, że wszelkiej maści inżynierowie robią dobrą robotę, wynajdując człowiekowi rzeczy, dzięki którym może oszczędzić czas. Ale często jest tak, że nowe technologie tak Nas pochłaniają, że zapominamy o rzeczywistości i ten czas, który mieliśmy zaoszczędzić, marnujemy. A już kompletną katastrofą jest, kiedy specjalnie dla tej wirtualnej rzeczywistości, zmieniamy swój system wartości.  




   Życie - to jest świetna aplikacja. Logujesz się za darmo, masz niezliczoną liczbę osiągnięć do zdobycia, umiejętności do nauczenia, lokacji do odwiedzenia, postaci do poznania, a tracimy czas na rzeczy, które w szerszej perspektywie nie mają znaczenia. Bo czy w ostatnich chwilach przed śmiercią będziesz myślał o tym, że miałeś Charizarda na 50 poziomie? Albo że Twój post zdobył 10 000 lajków? Ja na pewno nie. Wtedy będzie się liczyło to, jak wielu ludziom pomogłeś, jak wiele osób zmieniło dzięki Tobie swoje życie na lepsze, jaki wpływ miałeś na innych. Raczej przykro będzie obudzić się w łóżku, mając 80 lat i stwierdzić, że to życie było jakieś takie bez wyrazu.

   Rodzimy się po to, żeby cieszyć się życiem, doświadczać emocji, a nie przeżyć je, wpatrując się w ekran monitora.



Pjona,
Konrad

2 komentarze:

  1. Zgadzam się w 100%, że nic nie zastąpi prawdziwego życia i przeżywania, chociaż sama często używam serwisów społecznościowych bo po to są, lubię je. Żeby było śmieszniej, wydaje mi się, że gdyby nie np Facebook nie miałabym kontaktu z niektórymi ludźmi - np. z Tobą. Pozdrawiam, Monika.

    OdpowiedzUsuń